Wygląd:
Mam brązowe, długie, falowane włosy zawsze upięte w kok albo kucyk. Mam wesołe, szarozielone oczy które jakby chłoną świat. Ciągle się wiercą! Ciągle coś nowego zwraca ich uwagę- jak u dziecka. Jestem niska- każdy gnom jest niski (taka rasa). Na szyi zawsze noszę drewniane koraliki które dostałam od swojego zmarłego męża (o tym w historii). Są moim amuletem, szczęśliwym wspomnieniem po nim...
Moje ubrania dość proste i trochę zużyte- nie jestem bogata.
Historia:
Od zawsze pociągała mnie alchemia. Już w latach dziecięcych potrafiłam przemieniać jedne przedmioty w inne. Mieszkałam na wsi- zawsze nad tym ubolewałam. "Tu nie ma możliwości rozwoju a osoba tak zdolna jak ty po prostu się marnuje" powtarzał mi mój ojciec. Kiedy skończyłam piętnaście lat pojechałam do stolicy. Jako młoda osoba która szybko się uczy i przyswaja różne rzeczy, już po miesiącu z wiejskiej dziewuchy byłam mieszanką. Uczyłam się w szkole, zresztą bardzo dobrze. Mając lat 18 poszłam na wyższą uczelnię (jeśli można to tak nazwać) i kształciłam się już bezpośrednio alchemii. Byłam najlepsza z całego roku. Baa! Byłam najlepsza na uczelni! I tam go poznałam. Na uczelni poznałam pewnego chłopaka. Miał na imię Trewor. On również miał ogromny talent. Już od pierwszej naszej rozmowy wiedziałam, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Nikt nie rozumiał mnie tak dobrze, nikt nigdy nie mówił ze mną tak szczerze. Po paru miesiącach byliśmy już parą. Myślałam, że przez miłość zawalę naukę. Stało się odwrotnie. Byłam jeszcze zdolniejsza!
Kiedy skoczyliśmy akademię (ja miałam 20 lat) wzięliśmy ślub. Ale było zbyt idealnie. Byliśmy zbyt zdolni i zgrani by ten związek przetrwał. Gdzieś zaraził się chorobą która była nieuleczalna. Byłam bezsilna, nie potrafiłam mu pomóc- zmarł. Moje umiejętności spadły do zerowego poziomu, żadna zamiana, nawet kamyka w kwiatek nie wychodziła!
Minęło już 8 lat od jego śmierci. Moje umiejętności odbiły się od dna i są znów na wysokim poniesie ale nie tak dobrym jak niegdyś. Pozostał mi po nim tylko smutek i te koraliki, które wciąż noszę na szyi.