Elendar
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Elendar

REAKTYWACJA jesień 2011 - czekamy na Ciebie!
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Eragorn

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Eragorn
Obywatel
Eragorn


Liczba postów : 3
Registration date : 04/10/2008

Eragorn Empty
PisanieTemat: Eragorn   Eragorn Icon_minitimeSob Paź 04, 2008 4:10 am

Eragorn Fda6ae7e86c193c5


Imię - Eragorn
Nazwisko - Varden
Rasa – Półelf
Płeć - Mężczyzna
Wiek – 50 ludzkich lat
Klasa – Mag

Charakter:
Neutralny. Czyni to, co uważa za właściwe. Nie czuje się związany z ideami dobra czy zła, prawa czy chaosu. Wykazuje się brakiem zdecydowania lub zainteresowania, rzadziej jest to prawdziwe dążenie do zachowania neutralności. Uważa, że dobro jest lepsze od zła - przecież lepiej mieć dobrych sąsiadów i władców niż złych, ale nie czuje się zmuszony do walki o dobro ani w prawdziwej, ani abstrakcyjnej postaci.
Po ludziach odziedziczył część ich ciekawości i ekspresyjności. Po elfach wyczucie piękna, zwinność, atrakcyjność i naturalny talent do okiełznywania magii. Niestety wydarzenia z przed lat miały duży wpływa na jego psychikę. W przeszłości piętnowany, zarówno przez ludzi jak i elfy za to, iż w jego żyłach płynie krew jednych i drugich. To spowodowało, że jest raczej skryty i nieufny.

Wygląd:
Owoc związku elfa i człowieka. Jest swoistym wynaturzeniem łączącym w sobie cechy obu rodziców. Wysoki i dobrze zbudowany na wzór ludzi. Mierzy ponad 180 centymetrów i waży około 75 kilogramów. Po elfach pozostały mu lekko spiczaste uszy, które ukrywa pod brązowymi włosami. Z wyglądu przypomina młodzieńca i w żaden sposób nie można odgadnąć, że już od pół wieku stąpa po tym świecie. To kolejna cecha odziedziczona po spiczastouchych – dar długowieczności. Tylko dwie rzeczy mogą przypominają o tym, że Eragorn wiele widział i przeżył. Pierwsze to oczy, nienaturalnie szare, które już dawno straciły blask Jego wzrok, zazwyczaj obojętny wyraża całkowite znudzenie, a także pewnego rodzaju zmęczenie. Druga rzecz to blizny pokrywające gdzieniegdzie jego ciało świadczące o dość burzliwej historii mężczyzny. Jak każdy prawdziwy facet nie przykłada zbyt dużej wagi do noszonych szat. Jego ubiór jest raczej dość prosty i monotonny. Biała lub niebieska koszula, ciemne spodnie i wędrowne buty. Na to zakłada swój nieodłączny element stroju. Długi, szary i nieco już zniszczony przez czas płaszcz, który nawet nieźle komponuje się z jego oczami, ale jest to efekt raczej przypadkowy. Zależnie od dnia i humoru zakłada na głowę kaptur, a podczas dłuższych podróży w ręku dzierży swój magiczny kij.


Ostatnio zmieniony przez Eragorn dnia Sob Paź 04, 2008 8:15 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Ellenai
Władza Miasta
Ellenai


Liczba postów : 88
Registration date : 27/09/2008

Eragorn Empty
PisanieTemat: Re: Eragorn   Eragorn Icon_minitimeSob Paź 04, 2008 10:07 am

Zapewne wiele osób przeczyta ten profil, więc mówię -> Wasze postaci przybywając do miasta nie mogą mieć żadnego ekwipunku. Będzie go można później nabyć w sklepach/zbrojowni. Uczyniłam już zmiany w regulaminie. Inaczej mówiąc proszę o skasowanie (sama nie chce tam grzebać)

Co do samej postaci -> czekam z niecierpliwością na historię Wink

btw; rzecz jasna jak skończysz widzę PM "na biurku"
Powrót do góry Go down
http://elendar.powerrpg.com
Eragorn
Obywatel
Eragorn


Liczba postów : 3
Registration date : 04/10/2008

Eragorn Empty
PisanieTemat: Re: Eragorn   Eragorn Icon_minitimeSob Paź 04, 2008 8:17 pm

Historia:
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że Eragorn niezbyt chętnie opowiada o swojej przeszłości. Zazwyczaj zapytany o to mówi, że stracił pamięć i nie pamięta co się z nim wcześniej działo. Jedynie przyjaciołom zdradza nieco więcej szczegółów, czasem wymsknie mu się coś w karczmie gdy się już porządnie spije.
Zatem uchylmy rąbka tajemnicy. Pamiętaj jednak, że jego historię znasz ty, a nie Twoja postać.

Początek

Często słyszy się stwierdzenie jakoby dzieciństwo było najszczęśliwszym okresem w życiu. Eragorn słysząc te słowa uśmiecha się tylko, ale tak jakoś smutno. Jednak zacznijmy od początku. Wszystko zaczęło się jakieś pięćdziesiąt lat temu. Do ludzkiego miasta przyjechała w delegacji grupa elfów. Wśród nich była między innymi młoda elfka, pochodząca z dość szanowanej rodziny. Negocjacje były burzliwe i trwały dość długo. Ludzie nie przepadający za spiczastouchymi nie odstąpili dla nich żadnych prywatnych komnat, więc delegacja wynajmowała pokój w jednej z karczm. Tam też wspomniana wcześniej elfka poznała pewnego mężczyzna. Mijał czas i rozmowy powoli dobiegały końca, a w tym czasie znajomość dojrzewała i kiedy w końcu sfinalizowano porozumienie kobieta postanowiła pozostać w mieście. Mimo protestów ze strony pobratymców nie zmieniła zdania. Początkowo wszystko układało się pięknie. Para wkrótce się pobrała i żyła szczęśliwie używając przy tym dowoli. Konsekwencją tych zabaw była nieoczekiwana ciąża. I wtedy zaczęły się problemy. Mężczyzna dowiedziawszy się o tym fakcie niby bardzo się ucieszył. Szeptał jej czułe słówka i razem przez całą noc wysnuwali dalekosiężne plany na przyszłość. Szczęśliwa jak jeszcze nigdy wcześniej elfka zasnęła tuląc się do ramion męża. Jednak rano już go przy niej nie było. Tak samo jak jego rzeczy. Pozostawił tylko małą karteczkę, w której dość niezdarnie starał się wytłumaczyć swoje postępowanie. Następne dni były najtrudniejszym okresem w życiu elfki. Różne straszne myśli chodziły jej po głowie. Gdy nieco ochłonęła postanowiła opuścić miasto i wrócić do domu by tam wychować mające przyjść na świat dziecko...

Dzieciństwo

S'ilvael przyszedł na świat i wychowywał się w królestwie elfów. Społeczność przyjęła go dość niechętnie jednak z uwagi na statut społeczny jego matki musieli go tolerować. Jednak od samego początku nie pozostawili małemu półelfowi wątpliwości, że jest czymś innym i zarazem gorszym. Młody S'ilvael nie bardzo rozumiał o co chodzi. Dopóki był mały niczym nie różnił się od swoich rówieśników. Bawił się razem z resztą, jednak w oczach dorosłych widział pogardę i chłód. Zapytana o to matka milkła i nie chciała nic powiedzieć. Półelf rósł, a problem nadal pozostawał nierozwiązany. Widoczne stały się różnice między nim a resztą kolegów. Zarówno w wyglądzie jak i zachowaniu. S'ilvael był wyższy i lepiej zbudowany od reszty, w siłowaniu na rękę nikt nie miał z nim szans. Miało to swoje dobre jak i złe strony. Kosztem siły tracił na swej zręczności i szybkości. I mimo ciągłych treningów nie był wstanie dorównać najlepszym elfom.
W przyświątynnej szkółce uczył się nawet dobrze, miał jednak nieco problemów ze zrozumieniem magii. Magia elfów różni się bowiem od tej jaką władają ludzie. S'ilvael mimo starań nie potrafił pewnych rzeczy zrozumieć i opanować. Na dodatek nauczyciel, który wiedział co jest przyczyną jego niepowodzeń, nie zrobił nic by mu pomóc. Nic dziwnego, że po jakimś czasie półelf zwyczajnie się zniechęcił. Dlatego też postanowił wybrać drogę wojownika. Jednak i tu jego odmienność stanęła mu na przeszkodzie. Elfy preferowali walkę za pomocą łuków. S'ilvael co prawda uczył się strzelać od małego jednak zdecydowanie wolał walkę kontaktową. Niezrozumiany i gardzony przez resztę trenował sam ucząc się fechtunku w ogrodzie za domem...

Coś się kończy, coś się zaczyna

Czas mijał, a S'ilvael z każdym dniem miał coraz bardziej dość tego jak go traktują. W swoim dość krótkim życiu zdążył już wdać się w bójkę pięć razy i złamać ponad połowę panujących w społeczności elfów praw. W końcu doszedł do wniosku, że tak dłużej żyć nie może. Uciekł z domu, zostawiając jedynie małą karteczkę, z równie niezdarnymi wyjaśnieniami co wcześniej jego ojciec. Gdy jego matka to zobaczyła oszalała i wkrótce popełniła samobójstwo. S'ilvael dowiedział się o tym dopiero po paru latach i nigdy nie wybaczył sobie swego zachowania. Jednak wyjścia innego nie miał. Opuszczając dom zabrał ze sobą jedynie trochę prowiantu, swój długi miecz, szary płaszcz, trochę pieniędzy i masę optymizmu na lepszą przyszłość. Można było wiele zarzucić elfom jednak trzeba było przyznać, że stosunkowo dobrze przygotowali go do życia. Tak jakby oczekiwali, że kiedyś ich opuści. S'ilvael miał zaledwie około dwudziestu lat. Potrafił czytać i pisać co było umiejętnością dość rzadką. Umiał mówić zarówno w języku elfów jak i wspólnym Znał podstawy magii, potrafił posługiwać się łukiem i mieczem. Elfowie zapomnieli tylko o jednym, świat ludzi różnił się radykalnie od ich świata. W pierwszym mieście do jakiego przybył spotkał go zawód. Ludzi owszem widział wcześniej parę razy, miał nadzieję, że będą traktować go inaczej. Jednak wszędzie wciąż napotykał pogardliwy wzrok i szepty za swoimi plecami. Wkrótce zrozumiał co było tego przyczyną. Jego spiczaste uszy. Mężczyzna zapuścił włosy i zaczął ukrywać twarz pod kapturem. Zmienił imię na bardziej ludzkie, S'ilvael umarł, narodził się Eragorn. Przeniósł się też do innego miasta by zacząć jeszcze raz. Tam odniósł swój pierwszy mały sukces. Z długimi włosami, zakrywającymi uszy i ze zmienionym nazwiskiem został przyjęty jak swój do społeczności ludzi. Po raz pierwszy w swoim życiu czuł, że traktowano go na równi z innymi. Eragorn postanowił tam zostać. Musiał jeszcze znaleźć pracę...

Bo nie zna życia ten kto nie był w wojsku

Trzeba przyznać, że jest to najbardziej barwny okres w jego życiu. Eragorn mimo wielu dobrych chęci nie potrafił znaleźć dla siebie żadnej pracy. W końcu pewnego dnia zauważył piękny kolorowy plakat, na którym uśmiechnięty od ucha do ucha generał we wspaniałym mundurze i z masą odznak zapraszał do wstąpienia do armii. Zachęcony poszedł do garnizonu i zapisał się. Zakwaterowali go w baraku. Dali mu jeść i pić. Przynieśli mundur i życzyli dobrej nocy. Zasypiał szczęśliwy, myśląc że jego problemy nareszcie się rozwiązały. Zmienił zdanie już następnego dnia gdy dość brutalnie obudzono go o czwartej nad ranem. Tym który to zrobił nie był bynajmniej wspaniały generał, ale zwykły kapral z wyjątkowo paskudną mordą. Eragorn cały dzień spędził ucząc się musztry, by wieczorem czyścić toaletę za pomocą małej szmatki. I tak przez parę kolejnych dni. Wojsko trzeba to przyznać myślało o wszystkim. Nawet nie zdążył pomyśleć o ucieczce, gdy przenieśli go razem z resztą ochotników do obozu dla rekrutów. Jeżeli do tej pory Eragorn myślał, że przeszedł twardą szkołę użerając się z elfami to teraz musiał poważnie zredukować swoje poglądy. Istne piekło jakiego doświadczył w tym czasie nie można porównać z niczym innym. Na szczęście lub nieszczęście szkolenie szybko się zakończyło, rozpoczęła się wojna z sąsiednim krajem i potrzebny był każdy żołnierz. W chwili gdy opuścili obóz skończył się kolejny bolesny etap jego życia i rozpoczął kolejny. Krótki lecz zarazem wesoły. Każdy wie jak to jest podczas wojny. Totalny chaos i bezprawie, po prostu jeden wielki burdel. Jako, że wojsko Eragorna było agresorem, więc żołnierze mieli prawo robić na zajmowanych terenach co im się żyźnie podobało. Więc dzielni wojacy z ochotą korzystali tego przywileju, a najbardziej odczuły to okoliczne panny i dziewki, z resztą nikomu nie przepuszczono. Eragorn do tej pory dość nieśmiały w tych sprawach szybko wyzbył się naturalnej wstydliwości i hulał na równi z innymi. Dodać do tego trzeba ogromny arsenał przekleństw jakich nauczył się podczas szkolenia. W końcu uczymy się całe życie. Poszerzając swoje horyzonty posuwał się dalej w głąb obcego kraju. Zaliczył w tym czasie kilka zwycięstw w mało ważnych bitwach. Ostatecznie wygrali i na krótki moment zaprzestali wojować, by ponownie wrócić do szkolenia, jednak z uwagi na zasługi nieco mniej dotkliwego. Jako, że kraj leżał na północy i był jednym z wielu państewek wojny wybuchały co chwila. Eragorn przez jakiś czas wojował z dużym szczęściem nie odnosząc żadnej poważniejszej rany. Udało mu się nawet awansować na podoficera. Jednak w końcu fortuna się od niego odwróciła. Podczas przeprawy przez rzekę jego armia została zaskoczona i rozbita. Sam półelf ratował się ucieczką czyli jednym słowem zwyczajnie zdezerterował. To dość brutalnie zakończyło jego karierę wojskową. Lekko ranny musiał opuścić kraje północy i przenieść się bardziej na południe.

Żołnierzem jest się całe życie

W sumie w wojsku służył pięć lat. Przez ten czas nie musiał się o siebie zbytnio martwić. Robiła to za niego armia. Teraz znów musiał radzić sobie sam. Miasto do którego przybył okazało się portem. Już po paru wizytach w tawernie dał się namówić przez miejscowych marynarzy na współpracę. Zaciągnął się na statek kupiecki. Jego rola miała być prosta, musiał pilnować ładunku przed ewentualną napaścią piratów. Rzeczywiście proste, piraci atakowali rzadko, a ich okręt miał dość liczną załogę. Jednak istniał jeden mały szkopuł. Mianowicie to ciągłe bujanie. Eragorn dawał jeszcze radę dopóki morze było w miarę spokojne, jednak po pierwszym sztormie stwierdził, że ta robota jednak nie jest dla niego. Miał zamiar wysiąść w najbliższym porcie jednak los miał nieco inne plany. Sztorm okazał się nadzwyczaj silny i statek mimo starań wpadł na skały i zaczął tonąć. Eragorn był pływakiem raczej kiepskim a do lądu było prawie czterysta metrów. Uratował się cudem łapiąc się jakiś deski będącej pozostałością po ich okręcie. Po dopłynięciu do lądu szybko opuścił tamte rejony by dłużej nie patrzyć na morze. Błąkał się przez jakiś czas po krainie bez celu. W końcu w pewnej górskiej wiosce przyłączył się do poszukiwaczy skarbów. Ich celem było zapomniane miasto należące do pradawnej cywilizacji. Mimo, że Eragorn początkowo nie wierzył w sukces tej wyprawy dał się przekonać ich namowom. Jak się okazało postąpił słusznie. Wyprawa zakończyła się sukcesem. Drużyna wróciła obładowana złotem. Eragorn pieniędzy miał tyle, że mógł spokojnie kupić małą wieś. Ich sukces odbił się głośnym echem, niedługo później ruszyła kolejna wyprawa mająca na celu okryć kolejne niezbadane wcześniej tereny miasta, w tym świątynie należącą do nieznanego bóstwa. Eragorn łasy nie tylko na pieniądze ale i na dalsze przygody wyruszył z nimi. Po paru dniach wędrówki dotarli do miasta i odnaleźli świątynie. Poszukiwacze z entuzjazmem zabrali się do otwierania wrót. W tym czasie Eragorn oddalił się by uzupełnić zapas wody. Gdy wrócił jego oczom ukazał się straszny widok. Wszędzie leżały szczątki jego towarzyszy, poszarpane i porozrzucane po całej okolicy. Ziemia nasiąknięta była krwią, gdzieniegdzie było widać ślady stóp czegoś bardzo dużego. Eragorn zauważył głowę pozbawioną korpusu, na jej obliczu malował się strach i przerażenie, jakby postać zobaczyła coś potwornego. Tego było aż nazbyt wiele. Eragorn wsiadł na konia i odjechał czym prędzej z tego miejsca nie szczędząc konia. Gdy wierzchowiec padł biegł dopóki nie padł ze zmęczenia i nie zemdlał. Następnego dnia odnaleźli do miejscowi chłopi. Gdy doszedł do siebie odjechał i nigdy więcej nie wrócił. Został najemnikiem.

Zaczynamy od nowa

Znowu na wojnie. Gdy już się raz poczuło się smak wojaczki trudno było o tym zapomnieć. Tak jak wcześniej z początku odnosił sukcesy. Wraz grupą kompanów wspólnie siali postrach w szeregach wroga. Ich odział wkrótce stał się sławny i każdy kraj zabiegał o ich pomóc. Zgubiła ich zbytnia pewność siebie. Podczas wojny z orkami lewe skrzydło padło pod naporem wroga. Reszta wojska wpadła w panikę i ruszyła do ucieczki. Najemnicy w tym Eragorn osłaniali tyły i zostali wycięci w pień. Eragorn poważnie rany został znaleziony następnego dnia na polu bitwy. Jego stan był ciężki a diagnoza medyka jednoznaczna. Poważne obrażenia górnej części ciała, prawa ręka do amputacji. Nigdy jednak nie ucięto mu ręki, gdyż Eragorn zagroził, że jeżeli ktokolwiek go tnie sam straci rękę. Nie zmieniało to jednak jego sytuacji. W każdej chwili mógł umrzeć. Posłano po maga. Po długich namowach zgodził się pomóc, jednak Eragorn musiał oddać mu całe złoto jakie zgromadził. Okres rekonwalescencji był bardzo długi. Magicznie wyleczona ręka nigdy nie odzyskała dawnej sprawności. Półelf nie był w stanie utrzymać w dłoniach miecza, nie miał siły napiąć łuku. W miarę sprawna pozostawała tylko lewa ręka jednak było jasne, że jego kariera wojownika zakończyła się bezpowrotnie. Eragorn nie wiedział co ze sobą zrobić. Przez myśl przeszło mu by zostać kapłanem, jednak istniał jeden poważny problem. On nie wierzył w bogów, a to trochę utrudniało sytuację. Siedział właśnie w karczmie i rozmyślał nad swoim losem. Wyjrzał przez okno i zauważył mury akademii magicznej. Czemu nie? Następnego dnia spotkał się z lektorem uczelni lecz mocno się zawiódł. Stary mag wyśmiał go mówiąc, że przyjmują tylko młodych chłopców. Na nic zdały się prośby, zrezygnowany opuścił szkołę jednak po chwili zaczepił go inny mag, który również gościł akademię. Dostrzegł w Eragornie ukrytą jeszcze za czasów dzieciństwa moc i godził się go nauczać. I tak Eragorn stał się adeptem sztuk magicznych. Przez następne piętnaście lat studiował magię i starał się zapanować nad swoją mocą. Uczony przez człowieka, a nie przez elfa poznał tajniki magii i zdołał ją opanować. Po wielu długich latach pożegnał się ze swoim mistrzem by dalej sam zdobywać doświadczenie. Właśnie przybył do nowego miasta....
Koniec. (czy ktoś to przeczyta?^^)
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Eragorn Empty
PisanieTemat: Re: Eragorn   Eragorn Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Eragorn
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Elendar :: Karty postaci-
Skocz do: